czwartek, 1 października 2009

Upierdliwy dzień

i mozolny za mną. Do tego deszcz i ciśnienie wgniatające w ziemię...Spalam kolejne płyty DVD na jutrzejszy koncert, zrobiłam szkic do kolejnego Singera, usmażyłam stos naleśników. No i moje dziecko wykazało się olewactwem w pobieraniu nauki, co wywołało u mnie szamotanie pępka. Musieliśmy rodzinnie przysiąsć fałdów nad przyrodą. No i Marlena wylądowała w szpitalu!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.