czwartek, 30 kwietnia 2009

Hej ho

Hej ho, hej ho do Łodzi by się jechało. Pakuje się. Niby 2 dni, ale jak sie z dzieckiem jedzie to pakowanie osiaga inny wymiar

wtorek, 28 kwietnia 2009

Marlena




Poszłyśmy z Marleną na spacer. Niestety większosć drzewek, które mają kwiaty na "ludzkiej " wysokości juz zgubiła płatki. Szkoda.

poniedziałek, 27 kwietnia 2009

mysza

urocze



Francuz śpiewający po rosyjsku to eksces. Momentami nie byłam w stanie zrozumieć słów, jak widać artykulacja słów sprawia problem, jednakże, nie jest to pozbawione uroku.

niedziela, 26 kwietnia 2009

nieróbstwo

Prawie nieróbstwo...kupiliśmy buty dla Antka. Zrobiłam 3 rysunki, a potem chłopaki na mnie nakrzyczały, że pracuję, zamiast oddawać się rodzinnemu wspólnemu nieróbstwu. No to konto zalegliśmy grupowo na barłogu i zaliczyliśmy Woody Allena. Ja jak przystało na prawdziwego pracoholika zaczęłam robić koraliki z modeliny. Jedziemy na weekend majowy do Motyków, a ja mam Adze zrobić bransoletkę!! Myślę, że jestem na dobrej drodze.

Ciocia Gusia


Sobota jak zwykle poświęcona została zakupom "niezbędności" i załatwiania różnych spraw, które w tygodniu człek opłaciłaby staniem w megakorkach.
Zaparkowaliśmy jak zwykle w pasażu Niżyńskiego i znów w drodze na Mazowiecką przeszłam obok ulubionego różowego króliczka. Dziś widziałam jak czołgał się przed nim koleś z aparatem. Pomyślałam, że wyciągnę go z archiwum i też sobie zamieszczę, na blogu.

Kupiłam ramy, lakier satynowy do pudełek, zawiozłam na ul. Dziką odbitki do wyświecenia dla Marty. W tygodniu będę musiała się przebić przez rozkopane centrum co już budzi moją dziką niechęć.
Antek był sam w domu i SPRZĄTAŁ.Na 18 zapowiedziana była Ciocia Gusia i moje dziecko dało pokaz, ze sprzątać potrafi. Ciocia Gusia zalicza się do ulubionych Cioć., więc Antek chciał się pokazać od jak najlepszej strony. I dobrze, widac jak chce, to potrafi.
Krzyś wykonał popisową pizzą i spędziliśmy miły wieczór na pogaduchach.

piątek, 24 kwietnia 2009

Anioł


Pogadałam sobie z rehabilitantką. Siedziałam w trakcie ćwiczeń grupy Antka na sali i robiłam notatki. Oczywiście lekarz gadał bzdury, twierdząc, że zrobiłam dziecku krzywdę każąc mu chodzić na basen. Z szermierką jednak musi się smyk na razie pożegnać : nie może uprawiać sportów asymetrycznych. Najlepszy jest basen ( hehehe) taniec, rolki, łyżwy , narty -jazda konna niewskazana. Trudno. Z resztą jeśli Antka wsadzę na konia u Aleksa to bedzie to raczej hipoterapia, a nie - sport.
Skończyłam anioła dla Marleny. Jeszcze tylko podpis i jutro jadę kupić ramy. Wczoraj go widziała, więc uznałam, że mogę go już wrzucic na bloga. Nie chciałam Jej psuć niespodzianki.

+Tyrka


Nie mam czasu. Robię pudełka, a ich nie dokumentuję. Rysuję, rysuję, rysuje. Godziny przy stole i przy kompie. Mnożą się duperelki.
Dziś rano w szkole spotkałam mojego profesora ze średniej szkoły J. Kufirskiego. Okazalo się, ze Jego dziecko chodzi do tej samej podstawówki co Antek.
Wczoraj jak oderwałam się od rysowania do leciałam do szkoły na zebranie. dziś będę pedziła z Antkiem na gimnastykę korekcyjną. Ustawiałam sobie przypomnienie w telefonie, bo przestaję panować nad wszystkimi elementami codziennej układanki.
Wieczorem wpadła do mnie Marlena po plakaty do spektakli. Zgoniona jak dzikie zwierzę, zmęczona. Odkarmiłam Ją chlebem od Pani Beatki.:))

wtorek, 21 kwietnia 2009

u mnie jesień


No teraz czas na zimę. Wiosny takiej nie dostałam do zrobienia, ani lata. Szkoda trochę.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

ciągle rysuję

Już padam na twarz, rysuję z małymi przerwami od godz. 9 rano. Należy mi się odpoczynek.

pranie mózgu

No niestety dziś po raz kolejny doszłam do wniosku, że dziewczynki wyrastające na kobiety są bezradne wobec wzorca sylwetki z jakim się stykają. Zaczyna się to od szkoły podstawowej. Robię właśnie rysunki do podręcznika do podstawówki i od naczelnego grafika z jednych z wydawnictw wydających podręczniki dostałam uwage, że dziewczynka na rysunku jest ZA GRUBA.
Dziewczynka narysowana przeze mnie nie była chudzielcem wiotkim, to fakt, ale przepraszam...czy tylko wiotkie istoty godne są tego, żeby je pokazywać?
Jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ze ubrania lepiej się fotografuje na wieszaku, ale propagowanie sylwetki anorektycznej od podstawówki, to już lekka przesada...
Niestety nie mam do czynienia z głównym grafikiem, ciekawam, czy dotarłyby do faceta moje argumenty.

sobota, 18 kwietnia 2009

nienawidze zakupów!

Musiałam sobie kupić spodnie, bo te w których łaziłam upojnie zaczęly przypominać ścierkę. Byłam wkurzona na maksa perspektywa poszukiwań , bo ostatnie moje próby nabycia gaci kończyły się kompletna porażką. Większość spodni które mi się podobały, jak były na mój wzrost to nie dawałam rady ich na tyłek wciągnąć, a te co mi się udawało, okazywały się o 20 cm za długie i duuuużo za szerokie w pasie.
Jakże się zdziwiłam, gdy juz w drugim sklepie udało mi się znaleźć sensowne nogawice, co nie wyglądają jak pidżama, które były skrojone dobrze i nie kosztowały majątku.
Ufff.Ze zgroza patrzyłam na ceny bawełaniach bluzeczek, wiedząc ile płacą za uszycie takiej jednej Chińczykowi i jaka cena jest na fakturze. Nie rozumiem dlaczego mam płacic 200 zł. za coś ,co przekraczając naszą granicę ma wartość 30 zł.
Małzonek mnie namwiał, na kupno czegoś ładnego, a ja nie mogłam się zdobyc, bo mam wrażenie, że ktoś mnie robi w Karola.
Do tego wszystkiego od muzyczki robrzmiewającej w sklepach rozbolała mnie głowa i słabo mi się robiło na widok kobiet stojacych przed przymierzalniami ze stosami ciuchów...

Chyba wolę siedzieć w domu i malować niż robić zakupy...Dziwaczeję?

piątek, 17 kwietnia 2009

Oj lubię...


Malowanie

W ramach odpoczynku od rysunków do podręcznika i klejenia pudełek, zaczęłam malować Anioła dla Marleny. Podmalóweczka gotowa, teraz tylko...trzeba zrobić resztę. Ale to już będzie szło, codziennie po trochu, potem wysychanie, nakładanie kolejnych warstw i tak pomedytuję nad nim troszkę. Ale w głównym zarysie już się narodził.

Lubię niustająco:-P

czwartek, 16 kwietnia 2009

Jestem w szale


Rysuję, rysuję, rysuję...rysuję, rysuję. Dziwne rzeczy rysuję: noże, widelec, malinę, wieszak, cielaka...no cuda:-P

wtorek, 14 kwietnia 2009

Nareszcie w domu


Święta, święta i po świętach. Jedzenie, spacery, lenistwo. Działka, las...Antek pstryknął nam nawet pamiątkowe zdjęcie, takie na którym jestem i nie wyglądam jak Godzilla.
Nie mogło się obyć bez stresu, bo Marlena wylądowała w szpitalu, a ja Jej nie mogłam pomóc, gdyż z Dzierżoniowa do Warszawy daleko. Mogłam tylko słać SMS-y. No i zrobiłam dla Niej kapelusik na szydełku.
Gdy wrócilismy do domu czekała nas atrakcja w postaci rozmrożonej lodówki bo podczas naszej niebytności poszedł korek. Prądu nie było prawie tydzień, więc żarełko pozostawione w domu było w opłakanym stanie. Mama moja weszła do łazienki, przepaliła się żarówka, a Ona nie zauważyła. że wywaliło korek. Szkoda. Zamiast się zrelaksować po podróży rzuciliśmy się do szorowania sprzętu i wywalenia wszystkiego co się zaczęło psuć. Uh...:-/

Śniła mi się Aga Motyka tańcząca na ladzie w sklepie mięsnym. Będę musiała Ją odwiedzić.

piątek, 10 kwietnia 2009

u babci

Świdnica





Bylismy w Świdnicy. Popstrykłam trochę na cmentarzu. Niestety GIMP tak mnie frustruje, że chyba większośc zdję dodam dopiero w Wawie.
Na cmentarzu znalazłam fajne porcelanki, cmentrne monidełka.
Nie mogłam im się oprzec...
Pstrykam na Holdze. Nareszcie noszenie jej mam sens.

czwartek, 9 kwietnia 2009

dojechaliśmy

Jesteśmy już w Dzierżoniowie. Tutaj wiosna w pełnej krasie.
Krzys uciera chrzan, wszyscy płaczemy na to konto, a ja "obrabiam" zdjęcia w GIMPie...hehe. Nic nie widze, czyli-czysta przyjemnośc.
Zaraz biore się za szydełkowe kułka do kapelusza Marleny

środa, 8 kwietnia 2009

WESOŁYCH ŚWIĄT


Baran Wielkanocny, baranisko rogate:-P

Perfidna jestem, nie miałam czasu zrobić kartki świątecznej, ale robiłam rysunek do rebusa. I tak sobie pomyślałam, że wykorzystam.

Niech nam się darzy w domu i w zagrodzie!!

selfik


jeszcze z niedzieli rano...

wtorek, 7 kwietnia 2009

tak i owak




Rozmowy, spotkania, telefony, wizyty u lekarzy. Przedwczoraj przez telefon gadałam nawet w wannie. Ineza dała mi namiar na ortodontę z NFZ, bo prywatnie to robi się koszmar finansowy.

Nie moge zebrac sie do roboty...

Wykańczam pudełeczka. Niedługo nie będę mogła na nie patrzeć. A tu czeka ich jeszcze kilka.
Wieczorem wpadła kobitka z Warty, żeby zabrać ratę za ubezpieczenie auta. Uhhh...jak ja tego nie lubię.
Napomnknęła coś o zamówieniu obrazu. Taaa...pewnie jak przyjdzie co do czego, to zrezygnuje, bo nawet się nie zapytała ile kosztują moje obrazy.
Ja sama nie chciałam wyskakiwać z taką informacją, bo jakoś tak niezręcznie mi było.


niedziela, 5 kwietnia 2009

Koncert Wielkopostny

Marlena porwała nas do Teatru Wielkiego na koncert chóru Alla Polacca, w którym śpiewa Kamilka. Uwagę moją przykuła sopranistka Magdalena Gruziel o urodzie jak z obrazów Verrocchia i o mocnym głosie.
Po koncercie wpadłyśmy z dzieciakami na lody, bo pogoda sprzyjała lodom , a potem do mnie na kawę i ploty.

Dostałam w prezencie 3CD box Edith Piaf.
Słucham właśnie. Dzięki Marlenko:)

Była to zacnie spędzona niedziela.

ósme cudo znów na rudo

Z okazji wiosny musiałam sobie wzmocnić kolor. Taka wiosenne odnowa, bo człek płowieje z wiekiem:))

sobota, 4 kwietnia 2009

ach te porządki





Ponieważ jutro mamy wyjście do teatru z Antkiem, a na święta spędzamy u teściowej, cała energia przed południem skupiła się dziś na odwiedzinach u rodziny i na myciu auta. I jesli chodzi o porzadki to chyba będzie wszystko. W domu bałagan, bo jestem w szale klejenia pudełek i ikonek. Nie mam kiedy umyć okien.

piątek, 3 kwietnia 2009

w sumie fajnie miec cyfrę

A jakże, bo gdyby nie ona nie uczyniłabym powyższego zdjęcia. Czemu? A bo pod drzewami był nieprawdopodobny śmietnik.
W ogóle na wczorajszym spacerze doszłam po raz kolejny do wniosku, że moi rodacy to syfiarze i śmieciarze. Co krzaczek , to stosy śmieci. Przechodziliśmy obok opuszczonych działek. Co TAM się działo! Koszmar! Płakac mi się chciało, bo pamiętam tamte miejsca gdy działki były urzytkowane i wszedzie było pięknie, czysto. Przedwiosnie jest wyjątkowo niewdzięczne, liści jescze nie ma, a snieg nie przykrywa brudu.
Spacer był także poszukiwaniem pleneru na Holgę. Niestety do analogowego sprzetu nie dodają ekip sprzątających z kilkudziesięcioma kontenerami na śmieci.

Otwórzcie mi, stróże anieli

Otwórzcie mi, stróże anieli

Sergiusz Jesienin
tłum. Władysław Broniewski

Otwórzcie mi, stróże anieli,
Błękitne podwoje dni!
O północy anioł w bieli
Z moim wiernym koniem znikł.

Koń mój Bogu niepotrzebny!
Koń mój — siła ma i moc!
Słyszę: gryzie łańcuch srebrny,
Rży radośnie w głuchą noc.

Widzę: pędzi wśród zamieci,
Targa gniewnie gruby sznur.
Jak z miesiąca z niego leci
Sierść bułana w kłęby chmur.

1917

czwartek, 2 kwietnia 2009

Spacer


Dziś Antek miał wolne w szkole. Szóste klasy pisały test. Wybralismy się z Filipem, Jego babcią Alą, Antkiem, psem i hulajnogą na spacer.

Dziewczyńskie takie

środa, 1 kwietnia 2009

czerwone krzesło




Nie jestem aniołem. Skrzydła mi uschły, a resztkę piór wyskubałam. Piekącą pustkę w sercu wypełniam czerwonym winem, żeby w żyłach płynęło trochę czerwieni.
Mimo to słucham podszeptów wiosny i uśmiecham się do słońca za oknem...

Słonecznik

Wiosna !!