Komunia Kuby była o 9 rano. Wstawanie o 7 rano w niedzielę, to barbarzyństwo, ale czego się nie robi dla przyjaciół i ich dzieci. Świętowanie było solidne, aczkolwiek bezalkoholowe. Jadła wszelakiego był dostatek. Dobrze, ze ogród za drzwiami zaraz, to można było kości wyprostować. Dzieciaki ganiały bez opamiętania, zziajane, spocone, szczęśliwe. Fajnie być dzieckiem...o ile nie trzeba siedzieć w szkole:))
niedziela, 10 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nimfy dlugowlose... az zal ze moja mama zawsze scinala mnie na krótko..
OdpowiedzUsuńdobrze że obowiązkowe papiloty odeszły w niepamięć...
OdpowiedzUsuń