Jakoś z czerwca zeszłego roku : "30 lat temu powstało w odległości około 1000m od Jeziorka Czerniakowskiego osiedle "Bernardyńska". Przez wiele lat bloki tego osiedla były jedna zabudową w okolicy, głównie ze względu na podmokły teren otaczający Jeziorko, który sprawiał że inwestycje budowlane były nieopłacalne. Dzięki temu na okolicznych łąkach można było spotkać
bodajże jedyne dziko żyjące w centrum Warszawy kuropatwy i bażanty. Do czasu niestety... Jakieś 2 tygodnie temu na łakach pojawiły się samochody firmy zajmującej się koszeniem trawy i cięciem drzew. Mieszkańcy dowiedzieli się, że na terenie łąk ma powstać osiedle mieszkaniowe. Ktoś kupił całą dużą działkę i postanowił zalać ją betonem. Kuropatwy zniknęły, częściowo
przeniosły się na drugą stronę jeziorka. Pozostali ludzie, którzy nagle dowiedzieli się że będą mieszkać przez najbliższe kilka lat na placu budowy.
Najgorsze jednak jest to, że w planie zagospodarowania przestrzennego, którego w wersji lokalnej zażarcie bronią w PKiNie przed wglądem, tłumacząc się że będzie udostępniony ... jak zostanie ostatecznie zatwierdzony (sic!) ktoś wymyślił dwie (a właściwie trzy) drogi "dojazdowe" które maja zostać poprowadzone pomiędzy blokami (w odleglości mniej więcej 8-10m od okien) i które mają połączyć "ślepą" w tej chwili ul. Bernardyńską z Trasą Siekierkowską. W bajki o"dojazdowym" charakterze tych dróg nie wierzą nawet ich projektanci. Wiadomo że nagle pojawi się świetny objazd z Trasy do centrum poprzez Św. Bonifacego i Wilanowską. I na spokojnym dotąd osiedlu ludzie będą mieć pod oknami autostradę. Droga do Trasy Siekierkowskiej została wytyczona dokładnie na samej granicy strefy chronionej Jeziorka, co
sprawi że samochody po przetoczeniu się pomiędzy blokami będą jechać jakieś 2 km wzdłuż linii brzegowej Jeziorka. Jedno z najpiękniejszych miejsc na Mokotowie na zawsze straci swój urok. Mieszkańcom odmówiono nawet informacji jaki inwestor kupił ten teren i co tam dokładnie będzie wybudowane i jak. Ktoś próbuje po cichu oszpecić "Bernardyńską" i Jeziorko ale mieszkańcy nie zamierzają się poddać"
Jak na razie podpisaliśmy petycję. W każdym bloku. Jeziorko to rezerwat ptactwa. Jak łatwo się domyśleć, po przeprowadzeniu drogi raczej przestaną nad jeziorkiem gniazdować. Dalej nie wiadomo do kogo należy teren ani nie dają wglądu w dokumenty. Kto kurde za tym stoi, zeby zdobyć zezwolenie na budowę domów wielorodzinnych na terenie gdzie wszystko się zapada, taki jest podmokły teren! Małe domki owszem, dadzą radę, ale już z naszymi blokami jest kłopot...
bodajże jedyne dziko żyjące w centrum Warszawy kuropatwy i bażanty. Do czasu niestety... Jakieś 2 tygodnie temu na łakach pojawiły się samochody firmy zajmującej się koszeniem trawy i cięciem drzew. Mieszkańcy dowiedzieli się, że na terenie łąk ma powstać osiedle mieszkaniowe. Ktoś kupił całą dużą działkę i postanowił zalać ją betonem. Kuropatwy zniknęły, częściowo
przeniosły się na drugą stronę jeziorka. Pozostali ludzie, którzy nagle dowiedzieli się że będą mieszkać przez najbliższe kilka lat na placu budowy.
Najgorsze jednak jest to, że w planie zagospodarowania przestrzennego, którego w wersji lokalnej zażarcie bronią w PKiNie przed wglądem, tłumacząc się że będzie udostępniony ... jak zostanie ostatecznie zatwierdzony (sic!) ktoś wymyślił dwie (a właściwie trzy) drogi "dojazdowe" które maja zostać poprowadzone pomiędzy blokami (w odleglości mniej więcej 8-10m od okien) i które mają połączyć "ślepą" w tej chwili ul. Bernardyńską z Trasą Siekierkowską. W bajki o"dojazdowym" charakterze tych dróg nie wierzą nawet ich projektanci. Wiadomo że nagle pojawi się świetny objazd z Trasy do centrum poprzez Św. Bonifacego i Wilanowską. I na spokojnym dotąd osiedlu ludzie będą mieć pod oknami autostradę. Droga do Trasy Siekierkowskiej została wytyczona dokładnie na samej granicy strefy chronionej Jeziorka, co
sprawi że samochody po przetoczeniu się pomiędzy blokami będą jechać jakieś 2 km wzdłuż linii brzegowej Jeziorka. Jedno z najpiękniejszych miejsc na Mokotowie na zawsze straci swój urok. Mieszkańcom odmówiono nawet informacji jaki inwestor kupił ten teren i co tam dokładnie będzie wybudowane i jak. Ktoś próbuje po cichu oszpecić "Bernardyńską" i Jeziorko ale mieszkańcy nie zamierzają się poddać"
Jak na razie podpisaliśmy petycję. W każdym bloku. Jeziorko to rezerwat ptactwa. Jak łatwo się domyśleć, po przeprowadzeniu drogi raczej przestaną nad jeziorkiem gniazdować. Dalej nie wiadomo do kogo należy teren ani nie dają wglądu w dokumenty. Kto kurde za tym stoi, zeby zdobyć zezwolenie na budowę domów wielorodzinnych na terenie gdzie wszystko się zapada, taki jest podmokły teren! Małe domki owszem, dadzą radę, ale już z naszymi blokami jest kłopot...
No to mnie, kurde, zmartwilaś. Widziałam tych facetów od koszenia i już wtedy miałam złe przeczucia. Ale miałam też cichą nadzieję, że jednak ekolodzy jakąś akcję urządzą - jeśli bronią Rozpudy, to może i Jeziorka będą - a dyć to przecie rezerwat!
OdpowiedzUsuńwiesz tych z Rzopudy podjudzili ludzie ( czytaj zapłacili) którzy mieli interes ( tzn. ziemię ) w tym regionie. Tu nie ma nikogo, kto dałby im kase za wieszanie się na drzewach:((
OdpowiedzUsuń