Rano postanowiłam, że pojedziemy po ramy na Mazowiecką. Niestety w nocy był solidny mróz i musieliśmy stoczyć walkę z samochodem. Nie chciał zapalić. Takie są uroki diesla. Jednak dopięliśmy swego i stwierdzilismy, że skoro autko takie oporne to musimy wszystkie odwiedziny załatwić. Zadzwonił Vasco, że jest w Wawie i , żebym dostarczyła obraz, który sprzedał przez Stereolit.
W domku załadowałam w ramy printy dla Zuzki i Marleny.Zapakowałam prezent dla cioci Daniusi. I ruszylismy w drogę rozwożąc prezenty. W gościach zostaliśmy nakarmieni, ugoszczeni. Ciocia Daniusia zaserwowała boskie pierogi. Marlena andruty. U Zuzki już nie mieliśmy siły na jedzenie.
Od cioci dostałam bordowy kapelusz. Nie chadzam w kapeluszach, ale rekwizyt do zdjęć, zawsze się przyda.
Od cioci dostałam bordowy kapelusz. Nie chadzam w kapeluszach, ale rekwizyt do zdjęć, zawsze się przyda.
Wrócilismy do domu ok. 1 w nocy. A dziś od rana chłopaki polecieli na giełde narciarską i po choinkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.