środa, 21 lipca 2010

jak miło płynie czas





Wczoraj od rana latałam jak kot z pęcherzem. Zrobiłam opisy do rysunków i pognałam oddać Maniusiowi pendrive'a. Potem po ramy na Mazowiecką. Wróciłam obładowana jak wielbłąd. Oprawiłam zdjęcia Olafa, zadzwoniłam do Krzyśka M, że są do odebrania.
Zadzwoniła Joasie, że spotykamy się z Martą ( przyjechała z Brukseli) w Magazynie Butelek. Pognałam z radością zobaczyć kochane pyski bo nie widziałyśmy się z pół roku.

Dziś pracowicie malowałam ramy. Mozolna to robota. W ramach odpoczynku wykonałam kolejne kolczyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.