Cały dzień dziś pada. W nocy obudziły mnie krople stukające o parapet. Luty, a aura zapanowała jak w listopadzie. Listopadowo zapachniało mi dziś w lesie w Wesołej jak pojechałam do Marzeny.
I jakoś tak...przypomniały mi się jazdy konne w terenie w czasie deszczu. Smutnie mi się zrobiło i rzewnie, ze już nie dla mnie przyjemności podziwiania świata z końskiego grzbietu.
Ferie się jutro zaczynają i na to konto nauczyciele nic nie zadali. Dziecko plącze mi się zdezorientowane z tej okazji po mieszkaniu. Wisi na moim biurku, sapie mi za uchem, szpera po moich szpargałach. Dobrze, że dziadkowie pojechali do Łodzi, to przynajmniej dwa razy dziennie chodzi do kota.
u ciebie plucha.. a u mnie chmary przebisniegów....
OdpowiedzUsuńte oczy po mamie chyba ;)
OdpowiedzUsuńi wyborna stylizacja...
eh poczekam aż moje dziewczynki będą chętniej pozować.