Zawiozłam wczoraj ten obraz do Krakowa. Wypad na wariackich papierach; rano pociąg, w Krakowie przeleciałam się od dworca do Instytutu Żydowskiego gdzie przekazałam obraz i szybko pognałam na kirkut, bo skoro już przyjechałam to trzeba było to wykorzystać. O 19 byłam już w domu, padnięta i ugotowana, bo w pociągu nie działała klimatyzacja.
czwartek, 2 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.