To chyba przesilenie wiosenne albo co. Nastrój mam w skali od -10 do 10 na -5. Chodzę wkurzona, najchętniej bym tylko spała. Zima spędzona w mieście nie zadziałała dobrze na moje nerwy. Przestaję wytrzymywać i wybucham z byle powodu. Dobrze, że mój małż potrafi mnie naprostować. Gdyby nie On to chyba wyleciałabym w powietrze.
I jeszcze jedno... mam po kokardę przebywania z ludźmi którzy siebie postrzegają jako wrażliwych, lub kulturalnych. Ci wrażliwcy i nerwicowcy są tak skupieni na własnych odczuciach, że kompletnie nie przyjmują do wiadomości, że wprawiają w dygot otoczenie. Bo życie tylko ich boli, a reszta ma wrażliwość stołka. A Ci kulturalni...koszmar. Zwrócą każdemu "chamowi" uwagę i najczęściej zachowują się jak Hiacynta z "Co ludzie powiedzą". A jeśli ktoś uważa, że jest i wrażliwy i kulturalny? O ... od takich to należy uciekać w podskokach, bo najczęściej okazuje się, że tak naprawdę nienawidzą innych.
I jeszcze jedno... mam po kokardę przebywania z ludźmi którzy siebie postrzegają jako wrażliwych, lub kulturalnych. Ci wrażliwcy i nerwicowcy są tak skupieni na własnych odczuciach, że kompletnie nie przyjmują do wiadomości, że wprawiają w dygot otoczenie. Bo życie tylko ich boli, a reszta ma wrażliwość stołka. A Ci kulturalni...koszmar. Zwrócą każdemu "chamowi" uwagę i najczęściej zachowują się jak Hiacynta z "Co ludzie powiedzą". A jeśli ktoś uważa, że jest i wrażliwy i kulturalny? O ... od takich to należy uciekać w podskokach, bo najczęściej okazuje się, że tak naprawdę nienawidzą innych.
Też mam chyba przesilenie i alergię na "nadwrażliwość" i sztuczną kulturę...
OdpowiedzUsuń