Po powrocie od Kseni wykonałam skok do Łazorów w celu zostawienia Antka u dziadków. Gdy wróciłam tego samego dnia okazało się, że Krzyś leży w szpitalu bo potrącił Go samochód wyjeżdżający z podporządkowanej. Obserwacja, zwichnięta noga, a ja musiałam jechać pełnić obowiązki komisarza. Pojechałam pełna wyrzutów sumienia, zostawiając Krzysia z pełną lodówką, tak, żeby nie musiał chodzić po zakupy.
Do Joli dotarłyśmy w czwórkę: ja , Renia, Daria i Monika. Czekałyśmy na Marlenę, niestety nie dała rady przyjechać. Monika musiała wyjechać wcześniej, więc w efekcie pracowałyśmy w trójkę. Było bosko. Wyszedł niezły sabat i śmiechoterapia. Pod koniec pleneru podjechał do nas Arnold.
Dzięki Malwina :)
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz ile mi dałyście radości:))
OdpowiedzUsuń