poniedziałek, 24 sierpnia 2015

wspomnienie o Janku

Gdy byłam w Brnie, gdy dotarła do mnie informacja o śmierci Janka Lewego. Informacja taka zawsze jest smutna, a w momencie gdy człowiek nie może być na pogrzebie kogoś, komu sporo zawdzięcza jest smutna po strokroć.

Janek był pracownikiem technicznym na grafice warsztatowej. Najpierw miałam z Nim styczność jako studentka. Uwielbiałam grafikę, a Janek był w stanie doradzić we wszystkich technologicznych zagwozdkach: czemu papier nie wybiera farby, czemu prasa nie dobija, kiedy kłaść filc a kiedy gąbkę. Za Jego namową i z Jego pomocą w chwianiu blachy zrobiłam, jak sam to określił największą mezzotintę w historii ASP. Nie byłam z niej zadowolona, (nawet nie mam odbitki, a blacha została na uczelni) ale za to Janek był dumny jak paw, bo odbicie jej było bardzo trudne, a wszystko się udało.

Po ukończeniu ASP przez dwa lata pracowałam z Jankiem. Paliliśmy jak smoki, w piwnicy i naszej kanciapie zawsze było szaro od dymu, ale było wesoło.
W pracowni stał gramofon i do pracy puszczaliśmy muzykę z płyt. Janek miał kilka ulubionych. Jedną z nich były chóry operowe.

Nauczyłam się od Niego więcej niż od kogokolwiek innego na ASP.

Gdy już nie pracowałam na ASP zaglądałam do Janka i do żyjącej wtedy Basi Ciążkiewicz.
Basia umarła kilka lat temu. Z czasem moje wizyty były coraz rzadsze, bo jakoś nie bywałam w centrum w godzinach pracy Janka.
Widziałam się z Nim rok temu. Zorganizował wyprzedaż grafik ze swoich zbiorów, żeby zebrać na chemioterapię...

Janku, specjanie dla Ciebie Twój ulubiony chór z Nabucco.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.