Dni zaczynają mi się zlewać ze sobą. Zrobiły się do siebie podobne. Poranek, kawa, czytanie wiadomości. Potem, każde siada do swojej pracy..Jedynym oknem na towarzystwo innych ludzi jest FB, telefony, messenger. A zaczynam mieć dosyc FB. Staram się w miare możliwości dzwonić, a nie pisać do znajomych. Wdrażam w życie projekt :"telefon do przyjaciela". Na szczęście obecnie możemy nie tylko się słyszeć, ale i prowadzić rozmowy oglądając swoje pyszczydła.
Staram się odizolować od złych wieści. Na szczęście sztuka daje mi taką możliwość. Malowanie potrafi zając mój mózg tak dokładnie, że znikają mi całe godziny. Uspokaja mnie to, życie nabiera innego wymiaru. Na tym jednym odcinku mogę zapanować nad materią. To mnie dystansuje do chaosu tego świata.
Nie mam zdolności do przekonywania ludzi za pomocą gadania do tego żeby tworzyć. Czasem żałuję. Może komuś bym w tym pomogła?
zazdroszczę Ci tego malowania (notabene, piękny obraz! jak zawsze zresztą)
OdpowiedzUsuńja mam wrażenie, że tak naprawdę ciągle uciekam przed tworzeniem...
To nie uciekaj. Daj się dogonić. Jest wtedy dużo spokojniej. Przynajmniej mózg nie szaleje i strach siedzi troszkę ciszej...
OdpowiedzUsuńAch, niestety, to jest uciekanie od wysiłku wzięcia się za coś, a nie uciekanie przed czymś, co goni. Gdyby tworzenie mnie goniło, uległabym z rozkoszą! Ja uciekam przed stawieniem czoła przysłowiowej pustej kartce i czystemu płótnu.
OdpowiedzUsuń