Wyprawa okupiona została kleszczami, ale warto było.
To chyba koniec serii. Wiem, że kirkutów jeszcze jest trochę, ale nie interesuje mnie inwentaryzacja. Myślę, że pokazałam to co chciałam. Dogoniłam kilka duchów, poczułam tętno tych miejsc i podskórne życie. Mam nadzieję, że będzie to czytelne dla innych.
zostało ci jeszcze ok 990;)
OdpowiedzUsuńWiem, ale dokumentację zostawiam innym;)
OdpowiedzUsuńczytelne jest! a przez te Twoje kleszcze mam dreszcze
OdpowiedzUsuńznalazłam je dopiero po powrocie do Warszawy. Dobrze, że chustkę miałam na głowie, bo miałabym ich pełno we włosach.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze te duchy byly przyjaznie nastawione... :)
OdpowiedzUsuńKosmos, Malwa!
OdpowiedzUsuń