W sobotę pojechałam do Krakowa. Z dworca odebrał mnie Marek z Kaśką i pognaliśmy na spotkanie z Bogdanem Frymorgenem. Po spotkaniu pojechaliśmy do Miechowa i tam spędziliśmy miły wieczór. W niedzielę wybraliśmy się do Muzeum Fotografii i...na wystawę Turnera w Muzeum Narodowym. Aby wejść odczekać musieliśmy dobre 3 godziny w kolejce (to był ostatni dzień wystawy) ale warto było. W poniedziałek połaziliśmy po Miechowie i na 18 pojechaliśmy na Kazimierz na wystawę Bogdana. Na wystawę przyjechały także Pierniki i Arek z Agą.Po wernisażu wpadliśmy do Bogdana na imprezkę po czym wróciliśmy do mieszkanka przy Placu Nowym. Zerwałam się o 6 rano i pognałam na pociąg. Na ten o 6.45 spóźniłam się, bo źle wysiadłam z tramwaju ( nie znam tak dobrze Krakowa). O 10.45 byłam w Warszawie. Dotarłam do domu, wpadła do mnie Marlena. Oddałyśmy książki do biblioteki i pojechałam najpierw na Żelazną, a potem na Siennicką.
Zdjęcia zrobiłam takie sobie. Zabrałam tylko małpkę, bo nie chciałam dźwigać dwóch toreb, a jakbym zabrała swojego grzmocika nie udałoby mi się tego zrealizować.
Wystawa Bogdana w Instytucie Kultury Żydowskiej zacna. Foty jak zwykle u Niego mięsiste i pełne niedomówień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.