wtorek, 4 listopada 2014

Perypetii ciąg dalszy i...

Rano zostawiłam auto w warsztacie, bo dotarła zamówiona belka. Po powrocie do domu porysowałam, zrobiłam zakupy i jakoś tak fajnie mi było z myślą, że nareszcie auto będzie naprawione.
Tymczasem panowie z warsztatu zadzwonili do Krzyśka, że belka nie pasuje! Brak jej 4 zaczepów, dwóch na chłodnice i dwóch na coś tam jeszcze.
No więc...bosko! Teraz trzeba belkę oddać, odebrać kasę...ech. I czy naprawdę nic nie może być proste w naszym kraju?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.