niedziela, 4 września 2016

Wrzesien za pasem

Wygląda na to, że coraz mniej serca mam do bloga. Chyba przestałam widzieć sens oraz straciłam potrzebę dzielenia się swoimi refleksjami. Na to wygląda...Może mi przejdzie.
 Minęły wakacje. Lipiec spędziłam bardzo pracowicie. Najpierw prowadziłam warsztaty foto u Alexa w Furioso, a potem na koloniach w Huzarze.
Byłam wykończona. Zaczynam się zastanawiać po co rodzice wysyłają dzieciaki na tematyczne kolonie, skoro ich największą pasją jest smartphone? Trafiło się w Huzarze kilka perełek, ale resztę jak zwykle mocno zachęcać. Chyba już nie mam na to ochoty.
Miesiąc nie malowałam więc zaraz po powrocie z Huzara, jak wyprułam na plener do Nowej Soli to malowałam jakbym się szaleju najadła.Przez pierwszy tydzień jak wystawiłam nos za drzwi plenerowej pracowni to tylko w celu udania się na obiad. W każdym razie plener był udany pod każdym względem, tak towarzyskim jak i osobowym. Byli na nim : Renata Brzozowska, Daria K. Kompf, Małgorzata Maćkowiak, Joanna Furgalińska, Jerzy Treit i Igor Sikorski.


A namalowałam takie rzeczy...
























Potem wyjechałam z chłopakami na Węgry.Obijaliśmy się konkretnie. Zajmowaliśmy się gotowaniem, piciem wina i czasem szliśmy na termy. W drodze powrotnej zajechaliśmy do Kłaja. Wybraliśmy się na spacer po Krakowie. Moim celem była wystawa w MN, a potem na obchód po piwiarniach pod przewodnictwem Piotra K. Następny punkt - Łączkowice. I tu kolejny totalny relaks. Wino, Pilica ...Uwielbiam aurę jaką tworzy wokół siebie Agnieszka i nawet nicnierobienie w Jej towarzystwie sprawia mi ogromną przyjemność. Tu nawet zrobiłam kilka zdjęć, ale na smienie i jeszcze nie wywołałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze anonimowe i obraźliwe najprawdopodobniej zostaną skasowane.