Jakoś w październiku nie denerwowałam się tak, jak teraz, ale teraz wiem że byle katar jest przeszkodą w operacji. Rano byłam tak napięta, ze prawie iskrzylo i nie chciał odpalić samochód mojego taty. Pewnie zakłócałam elektronikę... hehe. Zakrecil dopiero jak z niego wysiadłam. Teraz już jestem w szpitalu i... czytam. Cisza, spokój.
środa, 7 listopada 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem myślami i niecierpliwie czekam na Twój powrót -( rychły)��������������
OdpowiedzUsuń