W Warszawie upały. Termometry szaleją. Mój ostatnio w cieniu pokazywał 35 stopni. Wolę nie myśleć ile było w słońcu. Ledwo łażę. W takich temperaturach czuję się koszmarnie. W głowie mam kluskę i mimo hektolitrów wypitych płynów, mroczki mi latają przed oczami. Wieczorami znowu przewalają się nad Warszawą burze.
Dzwoniłam do Antka. U Niego znowu nad morzem padał deszcz więc nie byli na plaży. I jak tu planować urlop w tym naszym pięknym kraju?
Masz okno na dobrą stronę - u mnie niczego takiego dotychczas nie było...
OdpowiedzUsuńto wina Tuska !
OdpowiedzUsuń...jak bym słyszał Kaczyńskiego...
OdpowiedzUsuń